Kolekcje ubrań w popularnych sieciówkach zmieniają się co 2 tygodnie. Widzimy tylko ich powierzchnię: piękne płaszcze czy kolorowe bluzki na wieszakach. A prawda jest taka, że ubrania szyte są w Azji przez wycieńczonych i niedożywionych pracowników. Każdą rzecz pakuje się w osobny, foliowy worek, który wyrzuca się później do śmieci, razem z niesprzedanymi, uszkodzonymi albo zwróconymi towarami. Szwaczki dostają zaledwie 50 groszy za uszycie pary jeansów. Reszta ceny spodni to ogromna marża producenta. Wszystkie wyprodukowane tak ubrania przez kolejne setki lat leżą na wysypisku. Wydobywający się z nich mikro plastik mamy już niemalże w krwiobiegu. Szybka moda ma ogromną ilość wad i krótką listę zalet (dokładniej przeczytasz o nich tutaj). To właśnie jej sprzeciwia się ruch slow fashion, który chce nadać rynkowi mody nową wartość.
Czym jest właściwie slow fashion?
Nazwa slow fashion może być zwodnicza, bo nie chodzi tutaj o „wolną” modę, powolną produkcję czy małą ilość ubrań. Jest to określenie, które ma raczej zwrócić uwagę na świadomość, jakość oraz zrównoważoną modę. Slow fashion to przeciwieństwo fast fashion, czyli dominującego modelu biznesowego obecnego na rynku mody. Marki odzieżowe produkujące w wersji slow charakteryzują się:
- Podejściem jakościowym, a nie ilościowym. Ważniejsza jest jakość użytych materiałów oraz gotowych produktów, a nie ich ilość.
- Dążeniem do tworzenia zrównoważonej mody, co jest główną ideą i celem działalności.
- Lokalną produkcją – zarówno samych tkanin, jak i ubrań czy dodatków. Lokalne są również projekty, nad którymi pracują miejscowi projektanci.
- Produkcją, która odbywa się w tym samym miejscu – mieście, kraju lub kontynencie. Unika się transportu z drugiego końca świata: np. szycia w Azji, pakowania w Europie i sprzedawania w Ameryce.
- Ekologicznym podejściem do produkcji, która niweluje ilość odpadów takich jak woda, zanieczyszczenia, resztki materiałów itd. oraz ogranicza ślad węglowy.
- Dbaniem o prawa człowieka i godną płacę dla ludzi pracujących w całym łańcuchu produkcji.
- Wykorzystaniem materiałów, które już istnieją – poprzez recykling albo upcycling.
- Mało agresywną strategią marketingową, która opiera się na szerzeniu informacji o zrównoważonej modzie i ujawnienia całego procesu produkcji ubrań.
- Transparencją dotyczącą działań marki, jej dostawców, kontrahentów, a nawet rolników, od których skupuje się bawełnę, len czy konopie.
- Osobistym podejściem do klienta, którego feedback jest kluczowy dla marki.
- Naprawianiem, szyciem i odnawianiem ubrań, które zostały już wyprodukowane. Re-commerce polega na tym, że można wymieniać kupione wcześniej ubrania na te z nowej kolekcji (za np. drobną dopłatą), zwracać nieużywane już ubrania do producenta, który przerobi je i sprzeda ponownie. Niektóre marki oferują również wypożyczanie poszczególnych outfitów, które po jednorazowym użyciu zwraca się do sklepu.
- Walką z masówką i nadprodukcją – slow fashion produkuje odpowiedzialnie i w takich ilościach, które rzeczywiście mogą się sprzedać.
- Tym, że produkcja ubrań i sukces firmy są traktowane na równi z troską o środowisko i dobrem naszego społeczeństwa.
- Inwestycją w naturalne tkaniny, nici, barwniki itd.
- Korzystaniem z roślinnych tkanin, do których produkcji nie używa się pestycydów ani chemikaliów.
- Otwarciem na ekologiczne rozwiązania, takie jak alternatywne źródła energii, zamknięty obieg wody, elektryczne samochody dla kurierów, roślinne dania w stołówce czy ograniczenie plastiku w biurze firmy.
- Przeznaczaniem procentu ze sprzedaży na organizacje wspierające m.in. ekologię, zrównoważoną modę, prawa człowieka czy sprawiedliwy handel.
Jak zwalniają wielkie brandy odzieżowe?
Wiele dużych, międzynarodowych marek wprowadza do swojej produkcji elementy slow: ubrania z tkanin organicznych lub materiałów odzyskanych, limitowane kolekcje albo deklaracje polepszenia warunków pracy dla szwaczek. Są to małe kroki w dobrym kierunku. Ważne jest, by odróżnić szlachetne inicjatywy od greenwashingu, czyli haseł, które mają wyłącznie polepszyć wizerunek firmy. Jednorazowa kolekcja ekologiczna czy zasadzenie kilku drzew może być tylko mydleniem oczu. Może to nam tylko przysłonić prawdziwe konsekwencje szybkiej mody.
Przed jakimi wyzwaniami stoi dzisiaj slow fashion?
Wolna moda to nic nowego. To tak naprawdę powrót do korzeni, od których oderwała nas masowa produkcja wielkich sieciówek. Kupujący muszą z czasem zmienić swoje nawyki zakupowe – tylko tak marki slow fashion będą mogły przetrwać. To my, konsumenci, powinniśmy zwracać większą uwagę na jakość ubrań, dbać o nie oraz kupować rzeczy warte swojej ceny. W taki sposób większe brandy zaczną produkować w stylu slow – mając na uwadze dobro środowiska oraz pracujących dla nich ludzi.
Nawet jeśli jakaś marka prezentuje się jako slow, eco albo less waste, warto i tak zweryfikować jej działania. Pomagają w tym modowe certyfikaty (np. GOTS, Oeko-Tex 100, Fair Trade albo Fair Wear Foundation). Transparentne marki nie ukrywają pensji, jakie dostają szwaczki ani tego, gdzie produkują ubrania. Wspierajmy marki, które nie mają nic do ukrycia i które szanują swoich klientów!
Źródła:
https://publications.parliament.uk/pa/cm201719/cmselect/cmenvaud/1952/1952.pdf
https://www.weforum.org/agenda/2020/11/sustainable-fashion-reduce-greenhouse-gas-emissions
https://m.ekonsument.pl/a67188_czy_slow_fashion_uratuje_swiat.html
https://www.ekonsument.pl/materialy/publ_662_int001poradnik_1_smieciowe_ubrania_a5.pdf